Ze snu wyrywały mnie jasne promienie słońca.
Lekko się skrzywiłam i zasłoniłam twarz, po czym powoli zaczęłam rozchylać
powieki. Odsunęłam dłoń a przede mną rozcierało się czyste, błękitne niebo.
Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam. Wiatr bawił się moimi czarnymi
włosami, więc spróbowałam je odgarnąć
do tyłu żeby mieć lepszy widok.
Znajdowałam się w jakimś lesie, to było pewne.
Czułam się okropnie zdezorientowana. Usiłowałam sobie przypomnieć to miejsce,
ale nie potrafiłam. Zaczęłam się zastanawiać jak się tutaj znalazłam. Po chwili
zdałam sobie sprawę, że nie wiem kompletnie nic. W głowie panowała pustka, nie
mogłam sobie przypomnieć czegokolwiek, ani tego gdzie jestem ani nawet kim
jestem. Poderwałam się na nogi, czując ogarniającą mnie panikę.
Rozglądałam się nerwowo, szukając czegokolwiek,
co wyglądałoby znajomo lub mogłoby dać mi jakąkolwiek podpowiedź odnośnie mojej sytuacji.
- O, widzę, że się obudziłaś - dobiegł mnie nagle
głos zza pleców. Obróciłam się szybko i stanęłam twarzą w twarz z
dziwną, latającą, białą kulką. Kulka nagle otworzyła się, tworząc coś na wzór figurki jakiejś kobiety ze złotymi zdobieniami.
- Kim jesteś? - zapytałam zdziwiona.
- Nazywam się Wyrocznia, jestem twoim bakuganem -
odparła spokojnie.- Widzę, że doznałaś amnezji.
- Amnezji? - zamrugałam i rozejrzałam się jeszcze
raz.- Dlaczego? Co się stało? Czym jest bakugan? Gdzie jesteśmy? Kim w ogóle jestem? I dlaczego...
- Jak zwykle buzia pełna pytań - bakugan
westchnął.- Uspokój się, wszystko ci
wyjaśnię, ale nie wpadaj w panikę. Miałaś wypadek, Akemi.
- Akemi? - powtórzyłam imię, które brzmiało dosyć
znajomie.- Tak się nazywam?
- Zgadza się - Wyrocznia kontynuowała.- Na
spokojnie opowiem ci całą historię. Podczas ostatniej walki musiałaś dosyć
mocno oberwać, stąd twój brak pamięci.
Możliwe, ze w krótce wszystko do
ciebie wróci.
- Czuję się...bardzo nieswojo - westchnęłam i
objęłam się rękoma.- Nie pamiętam kompletnie nic, czuję się pusta.
- Jestem twoim bakuganem, twoim strażnikiem i
wojownikiem, którego używasz w
trakcie pojedynków.
- Pojedynków? Umiem walczyć?
- Tak, ale potrzebujesz jeszcze sporo treningów. Nie martw się, poprowadzę cię - bakugan
zaoferował.- Widzisz to urządzenie na swojej lewej ręce? To Gauntlet. Dzięki
niemu możesz brać udział w walkach. Spróbujmy, może to nieco ci przypomni.
Skinęłam głową i przyjrzałam się gauntletowi.
Kolorystycznie przypominał mojego bakugana. Chciałam jak najszybciej zrozumieć
kim jestem i przypomnieć sobie wszystko, co zniknęło z moich wspomnień.
***
Zeskoczyłam z drzewa i biegłam szybko przed
siebie. Za mną rozlegały się krzyki władz, którzy usiłowali mnie złapać.
- Ech, dlaczego nie umiesz po prostu raz siedzieć
cicho - Wyrocznia prychnęła, siedząc na moim ramieniu.- Całej tej sytuacji
można było łatwo uniknąć gdybyś tylko nie obrażała strażników!
- Sami mnie sprowokowali - zaśmiałam się i
zerknęłam przez ramię, żeby zobaczyć jak duży dystans stworzyłam między mną a
grupą mężczyzn, którzy najwyrazniej
byli mocno urażeni moimi słowami.
Nagle uderzyłam w coś, co było przede mną,
odbiłam się od tego i upadłam do tyłu, boleśnie lądując na tyłku.
- Auaaaa - skrzywiłam się i przeniosłam wzrok na
przeszkodę.
- Halo, uważaj jak biegasz - chłopak na którego wpadłam patrzył na mnie poirytowany.- Pali
się czy co?!
- Coś w tym rodzaju - mruknęłam a nieznajomy
wyciągnął do mnie rękę, żeby pomóc mi wstać.-
Przepraszam, że na ciebie wpadłam.
- Zdarza się - prychnął.- Nic ci nie jest?
- Nie raczej nie - uśmiechnęłam się, złapałam
jego dłoń i pozwoliłam sobie pomóc wstać na nogi.
Chłopak był dosyć wysoki i przystojny, z zielono-niebieskimi włosami
opadającymi lekko na twarz. Przyglądał mi się szarymi tęczówkami. Był to dosyć rzadko spotykany kolor.
Chłopak otwierał już usta, żeby coś powiedzieć,
gdy ponownie rozległy się za nami krzyki strażników typu ''Łapać ją!''
- Eee, sorki, ale muszę uciekać - odparłam
zakłopota i już zaczynałam biec znowu przed siebie gdy chłopak złapał mnie za
rękę.
- O co chodzi, czemu cię gonią? - spytał, unosząc
brwi do góry.
- Bo ich obraziłam, a co? - odparłam bez namysłu.
Nieznajomy uśmiechnął się i zaczął biec, ciągnąć mnie za sobą.- Ej! Dokąd
biegniemy?!
- Znam fajny skrót żeby im uciec - szarooki rzucił przez ramię. Biegliśmy przez chwilę w
ciszy, aż po kilku minutach udało nam się wydostać na obrzeża miasta i
znaleźliśmy się w lesie.
- Tutaj nas nie znajdą - chłopak wysapał po
chwili, łapiąc oddech. Przeszliśmy kawałek wgłąb lasu, aby mieć pewność, że
nikt nas nie zauważy.
- Dzięki za pomoc...- zaczęłam, po czym zdałam sobie
sprawę, że dalej nie wiem jak ma na imię mój wybawca.
- Jestem Ace - szarooki jakby wyczytał moje
pytanie z niepewnego głosu i przedstawił się. Puścił moją rękę.- A ty?
- Nazywam się Akemi - przedstawiłam się i
wskazałam na swojego bakugana.- A to jest Wyrocznia.
- O, też jesteś graczem bakugan? - oczy chłopaka
zaświeciły się, jakby właśnie na coś wpadł.
- M, zgadza się - skinęłam głową.- Przywitaj się.
Wyrocznia rozłożyła się i podleciała przed Ace'a.
- Witaj, miło mi cię poznać - przywitała się a
chłopak był wyraznie zdziwiony.- Och, Akemi, on chyba też nie jest
przyzwyczajony do mówiących bakuganów.
- Nie nie, to nie to - szarooki szybko zaprzeczył
i uśmiechnął się.- Czyli zdajesz sobie sprawę, że bakugany to żywe i
inteligentne istoty!
- O tym z tą inteligencją mogłabym polemizować -
zachichotałam, a Wyrocznia szybko zmieniła się w kulkę i uderzyła mnie w
czoło.- Aua! No dobra dobra, żartowałam! Ale tak, jestem świadoma, chociaż
większość Vestalian nie jest...
- Szukałem kogoś takiego jak ty!
- Yyy...serio? - dosyć mocno się zdziwiłam na
słowa chłopaka.
- Tak się składa, że nalezę do Ruchu Oporu
Bakugan - Ace odparł dumnie.- Szukamy graczy, którzy razem z nami chcą uświadomić Vestalian o prawdziwej naturze bakuganów i uwolnić je!
- O, to świetnie się składa! - ucieszyłam się, po
czym sięgnęłam do torby przewieszonej przez ramię i wyciągnęłam z niej dwie
garści bakuganów.- Udało mi się
pokonać sporo osób i odebrać im
bakugany, które były zle
traktowane.
- Masz całą torbę? - chłopak uniósł brwi w zdziwieniu.
- Tak, uznałam, że na razie będę trzymać je przy
sobie, inaczej mogą zostać ponownie złapane - uśmiechnęłam się i odłożyłam
ostrożnie małe kuleczki do torby.
- Chciałabyś do nas dołączyć? - Ace spytał.-
Szukamy takich ludzi, im nas więcej tym większe szanse na sukces misji.
Pokiwałam głową. Od dawna słyszałam o Ruchu Oporu
i chciałam do nich dołączyć, ale ciężko jest to zrobić, gdy nie masz pojęcia kto jest jego częścią.
Dodatkowo Ace dopiero co uratował mnie przed
strażnikami i wydawał się dosyć sympatyczną osoba.
- Chcę wam pomóc - powiedziałam zdecydowanie.
- W takim razie - chłopak uśmiechnął się
tajemniczo, po czym pokazał mi swój gauntlet.- Musisz
przejść test.
- Test? Mamy walczyć? - spytałam, przyglądajac mu
się. Gauntlet był w kolorze fioletowym, zatem Ace musiał być wojownikiem
Darkusa.
- Jeżeli pokonasz mnie i Percivala to mozesz do
nas dołączyć - Ace uśmiechnął się złośliwie.- Aczkolwiek wątpię, żebyś była w
stanie to zrobić.
Arogancki, hm? Okej, skoro chciał wyzwanie to
będzie je miał.
- Układ stoi - odparłam, pewna siebie.
***
Wyrocznia upadła tuż pod moje stopy. Wskaźnik
mojego życia spadł do 0.
Westchnęłam i opadłam na kolana. Walka trwała dosyć długo i czułam się mocno zmęczona.
Westchnęłam i opadłam na kolana. Walka trwała dosyć długo i czułam się mocno zmęczona.
- Przegrałam - skwitowałam zrezygnowana.
- Nawet nie byłaś blisko - Ace stanął przede mną,
uśmiechając się triumfalnie.
- Zostało ci 10% życia, gdybym wygrała tą rundę
to ty byś przegrał - oburzyłam się.
- Ale wygrałem, więc nie było blisko - chłopak
odparł, kiwając mi palcem przed nosem.
- Nie mogę chyba handlować z taką logiką -
mruknęłam i schowałam Wyrocznię do kieszeni.- W porządku, przegrałam, więc nie
nadaję się żeby do was dołączyć.
- No nie do końca - wyraz twarzy szarookiego
nieco złagodniał.- Chciałem na własne oczy zobaczyć jak walczysz i czy masz w
sobie zaciekłość. Udowodniłaś mi, że się nadajesz. Potrenujemy razem i staniemy
się silniejsi.
Chłopak ponownie wystawił dłoń, aby pomóc mi wstać. Poczułam wewnętrzną ulgę i spokój. Uśmiechnęłam się i złapałam jego rękę. Wstałam
i wymieniliśmy uścisk dłoni.
- Witaj w ruchu oporu - Percival wskoczył na
ramię chłopaka i zwrócił się do mnie.-
Miło mi było was obie poznać!
- Nam również - odparłam.
Ace i Percival byli zaciekli i zgrani w walce, tego nie można było im w żaden
sposób odmówić. Ja i Wyrocznia...cóż, powiedzmy, że nadal sporo się spieramy, nie tylko w walce, ale i poza
nią.
- Powinniśmy się zacząć zbierać - szarooki ruszył
wgłąb lasu.- Musimy znaleźć Mirę i cię jej przedstawić.
- Kim jest Mira? - spytałam, ruszając za nim i
starając się dorównać mu kroku.
- Nasz przywódca - Ace odparł.- Jest naprawdę super, myslę, że się polubicie! Jest silna
i mądra i...
Uśmiechnęłam się pod nosem podczas gdy Ace
kontynuował dalej odę na temat Miry.
***
Okazało się, że baza Ruchu Oporu jest również pojazdem, co w zasadzie wiele tłumaczyło.
Miry nie było a Ace nie był w stanie się z nią
skontaktować, przez co widać było, że nieco się martwi.
Usiedliśmy w głównej sali, w której znajdował się
wielki stół, stos map i rysunków strategicznych.
- Nie masz piżamy? - Ace spytał, wskazując na mój, lekko zniszczony, strój.
- Um, potem się w nią przebiorę - odparłam, lekko
zawstydzona faktem, że zwyczajnie jej nie posiadam.
Chłopak był już przebrany w swoją szarą piżamę i
wydawał się nieco zamyślony.
- W twojej torbie były same bakugany - zauważył
po chwili.- Gdzie w takim razie twoje ubrania? Zostawiłaś je w domu?
- T-tak, ale niezbyt mogę tam wrócić - skłamałam, spuszczając wzrok. Czułam się źle
z faktem, że go okłamywałam po tym jak okazał mi dzisiaj życzliwość. Niestety,
nie posiadałam domu do którego mogłabym wrócić. Moje wspomnienia nigdy do mnie nie wróciły. Szukałam kogoś, kto mógłby mnie znać, podróżując z miasta do miasta, lecz niestety, nikt nie wydawał się mnie
kojarzyć, dlatego kradłam jedzenie i czasami ubrania, które Vestalianie zostawiali na zewnątrz aby
wyschnęły, lub prałam swoje w rzekach.
- Poczekaj chwilę - szarooki wstał i zniknął na
chwilę. Wyrocznia wskoczyła na moje ramię.
- Nie powiesz mu? - spytała wymownie.
- To chyba słabe przedstawienie się jak na
pierwszy dzień - przekręciłam oczami.
- Nie gorsze niż twoje pierwsze wrażenie poprzez
staranowanie go, będąc gonioną przez strażników - bakugan rzucił sarkastycznie a ja zachichotałam.
- Coś w tym jest - podrapałam się po głowie.
Drzwi ponownie się otworzyły i wrócił Ace, trzymając w dłoniach złożone ubrania.
Podał mi je.
- Nie chcę grzebać w rzeczach Miry, więc weź moje
- uśmiechnął się lekko.
- Och, nie musiałeś - odparłam zakłopotana,
patrząc na ubrania. Była to luźna szara koszulka oraz spodnie.
- Będzie ci o wiele wygodniej - szarooki
zauważył, po czym skinął głową w stronę wyjścia.- Chodź, pokaże ci twój pokój. Jutro poznasz
resztę załogi.
Skinęłam głową i posłusznie ruszyłam za nim.
Szczerze mówiąc padałam z nóg po całym dniu, a po jedzeniu które Ace zaserwował zrobiłam się jeszcze bardziej
senna, więc nie miałam nawet siły protestować w żaden sposób.
Jutro czekał mnie nowy, ciekawy dzień i nie
mogłam się już go doczekać.